Gdyby nie fakt, że znaleźli się w odpowiednim miejscu i czasie, nie wiadomo, jak potoczyłby się los 7-letniego Igorka. Chłopiec podczas zabawy zadławił się monetą i nikt nie był w stanie udzielić mu pomocy. Na szczęście w porę zjawili się częstochowscy dzielnicowi i uratowali dziecko.
Do zdarzenia doszło wczoraj po godzinie 18.00. Dzielnicowi podczas obchodu rejonu służbowego, weszli do sklepu. Za ladą stała przerażona i roztrzęsiona kobieta, która rozmawiała przez telefon. Kiedy zobaczyła policjantów wykrzyczała jedynie słowa:”moje dziecko się dusi…” Kobieta przekazała, że dziecko jest w mieszkaniu ze swoim tatą. Mundurowi od razu ruszyli pod wskazany przez nią adres domowy. Z relacji kobiety wynikało, że jej 7-letni synek zadławił się monetą i ma ogromne trudności z oddychaniem. Kiedy stróże prawa zjawili się pod blokiem, okazało się, że niestety domofon nie działał, a drzwi do klatki są zamknięte. Liczyła się każda sekunda... Po chwili zza drzwi wybiegł mężczyzna i wołał o pomoc. Wtedy młodszy aspirant Damian Biernacki i sierżant sztabowy Artur Mazur pobiegli do mieszkania, w którym znajdowało się dziecko. Chłopiec był siny i miał trudności z oddychaniem. Mundurowi od razu udzielili mu pierwszej pomocy i błyskawicznie udrożnili mu drogi oddechowe. Przybyła na miejsce załoga pogotowia ratunkowego nie stwierdziła już zagrożenia dla życia i zdrowia dziecka. Jednak na prośbę rodziców, chłopiec trafił na obserwację do szpitala.
Dzięki temu, że młodszy aspirant Damian Biernacki i sierżant sztabowy Artur Mazur znaleźli się w odpowiednim miejscu i czasie, Igorek w porę otrzymał fachową pomoc.