Organy administracji rządowej nie zdały egzaminu, dlatego to mieszkańcy miast i gmin, w tym Częstochowy mają - z własnych środków – posprzątać „porzucone” na ich terenie nielegalne odpady. Taka sytuacja dotyczy m.in. beczek zalegających prywatny magazyn przy ul. Filomatów. To kolejny dowód przerzucania przez obecny Rząd RP odpowiedzialności - za konsekwencje własnych działań lub zaniechań - na samorządy i społeczności lokalne.
W ostatnich kilku latach – zgodnie z dostępnymi danymi GUS i Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska - znacząco wzrosła liczba odpadów wwożonych legalnie do Polski zza granicy. Zgodę na to wydają instytucje państwowe, podległe obecnemu Rządowi RP.
Oprócz tego do Polski trafiają także odpady przywożone nielegalnie, w tym tzw. odpady niebezpieczne. Są one następnie rozwożone po całej Polsce i składowane w naszych miastach i gminach – najczęściej na gruntach prywatnych – dzięki umowom zawieranym przez podstawione firmy lub osoby. To przestępstwo, które powinno być skutecznie ścigane w demokratycznym państwie prawa. Procederu tego nie były i nadal nie są jednak w stanie powstrzymać służby i inspekcje państwowe, podległe obecnemu Rządowi RP.
Takie odpady trafiły także do Częstochowy, w tym na ul. Filomatów, gdzie jeden z magazynów jest wypełniony beczkami i pojemnikami typu mauzer, zawierającymi substancje pochodzenia chemicznego. Według naszej wiedzy biegli z laboratorium analityczno-kryminalistycznego nie ustalili jednoznacznie pochodzenia znajdujących się w nich chemikaliów.
Zgodnie z niedawną nowelizacją ustawy o odpadach (zmiana obowiązuje od 6 września br.), samorządy zostały zobligowane do takiego prowadzenia procedur administracyjnych, aby w sytuacji niemożności obciążenia właściciela lub dzierżawcy gruntu - zastępczo, we własnym zakresie zadbać o unieszkodliwienie i utylizację takich „porzuconych” odpadów.
Samorządy mogą starać się wprawdzie o dofinansowanie z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, ale przyznanie takiej dotacji nie jest obligatoryjne i nie pokrywa ono wszystkich kosztów takich operacji, które mogą być gigantyczne. W przypadku Częstochowy, biorąc pod uwagę wysokość dochodów podatkowych na mieszkańca, możemy liczyć – zgodnie z zasadami programu NFOŚiGW „Usuwanie porzuconych odpadów” – na dotację w wysokości zaledwie do 25% kosztów kwalifikowanych (ewentualnie do 50% tych kosztów jeżeli wniosek zostanie zakwalifikowany do programu w tym roku).
Tymczasem, jeżeli chodzi o beczki przy ul. Filomatów koszt utylizacji szacowany jest nawet na 10-20 mln zł, a prowadzone od dawna w tej sprawie postępowanie prokuratorskie nie daje żadnej nadziei na możliwość wskazania winowajców, których można byłoby obciążyć tymi kosztami i skutecznie je wyegzekwować.
Miasto Częstochowa dba o bezpieczeństwo swoich mieszkańców. W sytuacji, w której w ubiegłym roku kilka zbiorników w magazynie przy ul. Filomatów przewróciło się i doszło do rozszczelnienia, neutralizacją wycieku i skażonej gleby zajęła się Państwowa Straż Pożarna we współpracy z Wydziałem Zarządzania Kryzysowego, Ochrony Ludności i Spraw Obronnych Urzędu Miasta. Wydział zlecił wywóz i utylizację dwóch uszkodzonych zbiorników. Później, w czasie akcji pobierania próbek na polecenie prokuratury, Urząd Miasta przeprowadził akcję utylizacji kolejnych 72 pojemników (czyli 67,9 ton odpadów). Miasto z rezerwy kryzysowej poniosło z tego tytułu łączne koszty ok. 235,5 tys. zł.
Reszta odpadów składowana na gruncie Skarbu Państwa w użytkowaniu wieczystym prywatnej firmy też oczywiście powinna być wywieziona i zneutralizowana, tak aby wykluczyć jakiekolwiek potencjalne zagrożenie dla środowiska.
Jeżeli ma zająć się tym miasto, wyręczając nie tylko użytkownika gruntu, ale i organy administracji rządowej, musi jednak mieć do tego tytuł prawny i stosowne środki. Tytułem prawnym będzie stosowna decyzja po zakończeniu trwającego obecnie postępowania administracyjnego. Nie możemy jednak jako Częstochowa dać się ponownie okradać i szukać w budżecie środków, których nie ma, aby posprzątać bałagan, za który winę ponoszą zaniechania ze strony organów administracji rządowej.
Boleśnie odczuwamy już finansowe skutki wielu rządowych decyzji zwiększających samorządowe wydatki i zmniejszających miejskie dochody. Te decyzje wpływają i będą wpływać w coraz większym stopniu na możliwości zaspokajania przez władze Częstochowy potrzeb lokalnej społeczności.
Pragniemy zatem poinformować, że tuż przed wejściem w życie wspomnianej nowelizacji ustawy o odpadach (czyli na początku września br.) wystąpiliśmy do Wojewody Śląskiego o pomoc finansową w neutralizacji odpadów, które zostały nielegalnie zmagazynowane przy ul. Filomatów. Do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Wystąpimy też o możliwe dofinansowanie do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Reakcja na te wnioski pokaże, na ile organy rządowe wyceniają swoją odpowiedzialność za problem niebezpiecznych odpadów, rozsianych, bez reakcji ze strony instytucji państwowych, po całym kraju.
Pytanie, z czego jeszcze mają zrezygnować częstochowianki i częstochowianie, żeby zapłacić za utylizację nieswoich odpadów, pozostaje jednak zasadne. Na ul. Filomatów są odpady porzucone w prywatnym magazynie przez przestępców, czemu nie były w stanie skutecznie przeciwdziałać instytucje i służby podległe Rządowi RP. W mieście są jednak jeszcze inne prywatne lokalizacje wymagające podobnej interwencji. Szacowany koszt wszystkich tych prac, nie mówiąc już o możliwych kłopotach ze znalezieniem firmy i miejsca utylizacji, to ok. 50-60 mln zł. Dla porównania: cały tegoroczny budżet częstochowskiej kultury (działalność wszystkich instytucji kultury plus imprezy i festiwale - to 36 mln zł).
To pokazuje skalę problemu.
Na jaką pomoc rządowych instytucji będzie mogła liczyć Częstochowa?
Zdjecie poglądowe
wt